Portal
 
Ośrodek
Sportu
Biblioteka Publiczna
T. Przyjaciół Radzymina
PZW 19 Radzymin
PZŁ - Koło
Przepiórka
OSP Gm.
Radzymin
UMiG
Radzymin
Powiat Wołomiński
 
 
 
napisz do RPInfo.pl

 ROK ZAŁOŻENIA 1988     IMZ login...
 odwiedzono 185768 razy  
WYDARZENIA - WYCIECZKI (RESET)
Strona: «1..34567..10»  
NA JABŁKOWYM SZLAKU 
E. Bielec
Grójecczyzna - południowy skraj województwa mazowieckiego to miejsce niezwykłe na mapie Polski.
Oddalone niespełna 40 km od Warszawy, zachwyca niekończącą się połacią sadów jabłoniowych i....ludźmi, dla których siłą napędową, największą dumą, impulsem do działania jest JABŁKO..
To w te okolice, przy przepięknej pogodzie, zabrali nas 7 maja organizatorzy wycieczki.
Zaczęliśmy ją od Góry Kalwarii - miasteczka położonego na wysokiej skarpie nadwiślańskiej.
Podobnie jak Jerozolima, wzniesiona jest na planie łacińskiego krzyża. Była centrum pątniczym Mazowsza.
Pielgrzymka do niej zapewniała łaski na równi z wyprawą do Ziemi Świętej. Kaplice i kościoły ( 35 kaplic, 6 kościołów i 5 klasztorów ) nosiły nazwy pochodzące z Ewangelii, a ulice posypano ziemią sprowadzoną z Ziemi Świętej.
" Wieczernik " to piękny barokowy kościół p.w. Opatrzności Bożej. Kaplica Piłata to dziś kościół " Na górce ", w którym zachowała się jedna z najcenniejszych woskowych rzeźb w Polsce - XVI - wieczna pieta.
Jakże niezwykła to historia. Czy wszyscy znaliśmy te fakty?
Uczestnicy naszej wycieczki dowiedzieli się tego oczywiście od Prezesa Jana Wnuka, niezastąpionego przewodnika.
Już w tym miejscu zaznaczmy, że wszystkie punkty programu przewidzianego na ten dzień, profesjonalnie spiął główny organizator Zbigniew Tomczyk.
Dalej, króciutką trasą, pomknęliśmy do Czerska, Wznoszą się tam malownicze ruiny XIV - wiecznego, gotyckiego zamku - trzy wieże i fragmenty murów obronnych.
Legenda głosi, że w lochach zachowały się skarby Konrada Mazowieckiego, których pilnuje smok, a przy pełni księżyca przybywa duch Bony Sforzy, w poszukiwaniu rozsypanych niegdyś pereł.
My nie szukaliśmy ani skarbów, ani pereł.
Nie żebyśmy bali się smoka.
Akurat na dziedzińcu zamkowym trwały przygotowania do XII Turnieju Rycerskiego na Dworze Siemowita Mazowieckiego na Zamku w Czersku.
Żadna z pań, choć niektóre usiłowały, nie miała kompletnego stroju damy dworu, a i panowie muszą jeszcze poćwiczyć walkę na miecze...
Udaliśmy się więc do Warki, jednego z najstarszych miast na Mazowszu i naszego punktu docelowego.
Nazwę miasta możemy wywodzić od słowa " warować ", czyli funkcji obronno - warownej, albo od słowa " warzyć " ( piwo ), bo piwowarstwo było jednym z najpopularniejszych i najwcześniej udokumentowanych zajęć miejscowej ludności.
Z Warką związanych jest wiele postaci historycznych, m.in. Piotr Wysocki - bohater nocy listopadowej, który urodził się, mieszkał i zmarł w Warce.
Warto poznać historię tego bohatera i dowiedzieć się jaką cenę zapłacił za ratowanie Ojczyzny.
My oddaliśmy Piotrowi Wysockiemu hołd poprzez zapalenie znicza na Jego grobie i chwilę zadumy.
Największą dumą miasta stał się Kazimierz Pułaski - bohater Polski i Stanów Zjednoczonych.
Właśnie w Warce mogliśmy zwiedzić niezwykle interesujące muzeum poświęcone tej postaci.
Kazimierz Pułaski urodził się w marcu 1745 r. Dzieciństwo spędził w Winiarach nieopodal Warki. Wychowanek wareckiej szkoły parafialnej oraz warszawskiej szkoły księży teatynów.
Mając około 17 lat przebywał jako paź na dworze w Mitawie u królewicza saskiego Karola.
Wróciwszy z Kurlandii do domu, praktykował politycznie u boku ojca. Przystąpił do zawiązanej 29 lutego 1768 r. w Barze konfederacji - wymierzonej przeciwko królowi i ingerencji carycy Katarzyny II w wewnętrzne sprawy Polski.
Jeden z najdzielniejszych konfederatów i najzdolniejszych przywódców konfederacji barskiej.
Oskarżony o udział w zamachu na króla Stanisława Augusta, musiał w maju 1772 r. uchodzić z kraju. Po kilkuletniej tułaczce po Europie dotarł w 1777 r. do Ameryki Północnej. Mianowany na generała brygady, zapisał chlubną kartę w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Nazwano go " ojcem amerykańskiej kawalerii ".
9 października 1779 r. podczas bitwy pod Savannah został ciężko ranny. Zmarł kilka dni później.
Rocznica jego śmierci - zarówno w USA jak i w Warce - jest świętem o charakterze patriotycznym obchodzonym pn. " Dzień Pułaskiego ".
W 2009 r. Kazimierz Pułaski został honorowym obywatelem USA, a Senat RP jednogłośnie przyjął uchwałę na cześć polsko - amerykańskiego bohatera, w 230. rocznicę śmierci.
Taka to niezwykła historia niezwykłego człowieka. Wysłuchaliśmy jej z wielkim zainteresowaniem podczas zwiedzania.
Nasza piękna wycieczka została zwieńczona piknikiem nad Pilicą.
Popandemiczna wyprawa naprawdę nam się udała. Z niecierpliwością czekamy na kolejną.
BROK, ZUZELA, TREBLINKA... 
E. Bielec
Serce, ty czujesz strony rodzinne,
Bo tam dla ciebie było wesele,
I szczere modły w wiejskim kościele,
I czucia szczere – niewinne…

C.K. Norwid – Wspomnienie wioski


Organizatorzy Panowie Jan Wnuk i Zbigniew Tomczyk zabrali członków Towarzystwa Przyjaciół Radzymina i jego sympatyków na jednodniową wycieczkę do Broku, Zuzeli i Treblinki.
Tuż po wyruszeniu w trasę nasz przewodnik, czyli Pan Jan, przypomniał wszystkim, że poruszamy się po ziemi Cypriana Kamila Norwida, nawiązując tym samym do 200. rocznicy urodzin wieszcza. To w Głuchach przyszedł na świat, to tu spędził lata dziecinne i wczesną młodość. Został ochrzczony w kościele w Dąbrówce. Na cmentarzu w tej miejscowości pochowana jest jego matka.
W utworach swoich poeta wracał do ziemi lat dziecinnych.
Następnie zawitaliśmy do Broku, który mimo mocno jesiennej aury i tak zrobił na nas wrażenie urokliwego miasteczka. Piękno otaczającej to miejsce przyrody daje nieograniczone możliwości aktywnego wypoczynku nad rzeką Bug.
Po tamtejszym kościele p.w. św. Andrzeja Apostoła oprowadził nas sam proboszcz parafii. Dowiedzieliśmy się, że Brok był w posiadaniu biskupów płockich, a tutejsza parafia zaczęła się tworzyć już w XIII wieku. Kościół został zaprojektowany prze Jana z Wenecji. Jego budowę rozpoczęto w 1542 roku.
W architekturze obecne są elementy gotyckie, renesansowe i barokowe.
W 1969 roku podczas prac remontowych odkryto ślady polichromii z czasu budowy kościoła, która została odsłonięta i zabezpieczona przez konserwatorów zabytków.
Polichromia stanowi jeden z najbardziej znaczących przykładów monumentalnego malarstwa ściennego na Mazowszu w XVI wieku.
12 września tego roku Prymas Tysiąclecia został wyniesiony na ołtarze. Nie dziwi więc fakt, że zapragnęliśmy odwiedzić miejsce urodzenia kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Zuzela. Zwykłe miejsce, niezwykły człowiek. Zuzela Prymasem słynąca.
To w tej miejscowości, leżącej na pograniczu Mazowsza i Podlasia, 3 sierpnia 1901 roku na świat przyszedł zwykły chłopiec, który wyrósł na duchowego przywódcę narodu, którego wielkość potwierdza się nawet po jego śmierci i owocuje drogą ku beatyfikacji.
Miejscowość położona na terenie Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego ujmuje ciszą i spokojem. Na zielone, nadbużańskie, malownicze tereny patrzył przez dziewięć pierwszych lat życia przyszły Prymas.
Tuż obok kościoła, w małym drewnianym, niepozornym budynku mieści się muzeum poświęcone pamięci lat dziecinnych Prymasa Tysiąclecia
Kościół p.w. Przemienienia Pańskiego w Zuzeli jest pierwszym w Polsce sanktuarium bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Wycieczki organizowane przez Towarzystwo Przyjaciół Radzymina jak zawsze mają również charakter patriotyczno – historyczny.
Dlatego w dalszej kolejności zwiedziliśmy Obóz Zagłady i Karny Obóz Pracy w Treblince.
W ciszy i w zadumie złożyliśmy w tych miejscach pamięci kwiaty i zapaliliśmy znicze.
Obóz Zagłady powstał w ramach akcji Reinhardt, w której mieli zostać zgładzeni wszyscy Żydzi z Generalnego Gubernatorstwa. Był to, obok Bełżca i Sobiboru, ośrodek natychmiastowej zagłady Żydów. Obóz w Treblince miał jedno zadanie: zgładzić jak najwięcej Żydów w jak najkrótszym czasie. Od lipca 1942 roku do sierpnia 1943 roku Niemcy wymordowali tutaj ok. 900 tys. osób z Polski, Austrii, Belgii, Bułgarii, Czechosłowacji, Francji, Grecji, Jugosławii, Niemiec i ZSRR, a także 2 lub 3 transporty Romów.
Przez Karny Obóz Pracy przeszło 20 tys. więźniów, z czego około 10 tys. zmarło lub zostało rozstrzelanych.
Treblinka to miejsce niezwykle wymowne. Nie potrzeba tam słów.

Naszą wycieczkę zakończyliśmy miłym pobytem w Ośrodku Agroturystycznym Binduga, oczywiście w Broku. To niezwykle urokliwy zakątek usytuowany na skarpie rzeki Bug.
Czas spędzony tam umilało nam muzyczne trio: akordeon, gitara i organki, a jedzonko było naprawdę pyszne.
Jak dobrze było znowu spędzić razem tę trochę chłodną aurą, ale gorącą niezwykłą atmosferą, sobotę.

Bardzo dziękujemy!!!
POWYCIECZKOWE REMINISCENCJE 
E. Bielec
MOJA KOLEJNA PRZYGODA W TOWARZYSTWIE PRZYJACIÓŁ RADZYMINA

Po pandemicznej, dwuletniej przerwie wyjechaliśmy na odłożoną 100. rocznicę bratniego Cudu nad Wisłą, czyli zwycięskiej bitwy pod Komarowem k/ Zamościa.
Ruszyliśmy w trochę minorowych nastrojach, na przemian lało i padało, każdy wody miał po dziurki w nosie.
Jechaliśmy jednak z naszym prezesem Jasiem Wnukiem, a z nim , jak wiadomo, zawsze jest słońce.
Tym razem też tak było.
Zatrzymaliśmy się w Krasnobrodzie. Tam spotkaliśmy żywą legendę roztoczańską. Człowieka w naszym, podeszłym wieku, historyka z urodzenia, który od zarania wsłuchiwał się w opowieści ludzi na jarmarkach i odpustach. To oni przekazali mu wiedzę o wojnie z bolszewikami i wojnie światowej.
Pięknym literackim językiem, z mnóstwem szczegółowych dat i faktów, ze łzami w oczach, przekazywał tę wiedzę nam. Poczuliśmy się uczestnikami tych wydarzeń, tak jakby to było wczoraj.
Na uroczystym capstrzyku, w przeddzień bitwy ( 101 lat wstecz ) słoneczko zaświeciło najjaśniej. Ono też oddało cześć ofiarom wojny. A oni złożyli w ofierze to co mieli najcenniejszego.
Dzielni nasi ułani, na tym wzgórzu pochowani - ich szczątki zebrano po latach z pobliskich pól - pokonali przeważającą liczbę urodzonych w siodle najeźdźców Siemiona Budionnego.
Zasłonę milczenia spuszczono na ten temat na całe półwiecze. Teraz należy głośno krzyczeć, żeby zło się nie powtórzyło. żeby ta ostatnia bitwa z jazdą konną była ostatnią w dziejach ludzkości.
Radość i dobry nastrój, przy słonecznej pogodzie, a nawet przy księżycu, utrzymywały się nam do późnych godzin nocnych.
Nasi koledzy Wiesio i Krzysio podsycali tę miłą atmosferę: Wiesio grą na akordeonie, Krzyś- muzyką elektroniczną, a my w rytm pląsaliśmy do północy.
Jeden z naszych uczestników porwany urokiem roztoczańskim wybrał wolność. Biegał po fortach i szańcach Zamościa. Satelita wytropił go na siódmym nadszańcu. Znalazł się i znowu było miło i wesoło, jak zawsze na naszych wycieczkach i spływach kajakowych z Towarzystwem Przyjaciół Radzymina.
Liczbę uczestników wycieczek trzeba dostosowywać do pojemności autokaru, zwykle chętnych jest za dużo.
Uczestniczyłam w wielu wycieczkach i w 10 spływach kajakowych i będę długo jeszcze. Mam taką nadzieję.

Roztoczanka z urodzenia
Radzyminianka z zamęścia
Kazimiera Jarzębowska - Kręc
Strona: «1..34567..10»  
ARTYKUŁY i FELIETONY